Był wieczór. Nagle usłyszałam wzburzone krzyki taty:.
- Nigdzie jej nie zabierzesz! - wrzeszczał na cały regulator
- Jestem tego samego zdania co Edward - tutaj odezwała się mama.
Postanowiłam zejść na dół i zobaczyć o co ten hałas. Gdy schodziłam ze schodów, zobaczyłam Jacoba. Tak podobno kiedyś był zakochany w mamie. Ciekawe czemu mu przeszło? Ale skoro już nie kocha mamy, to czemu przebywa tutaj całymi dniami? Czy on się tutaj wprowadził? Zastanawiało mnie to...
- Jacobie, wiemy, że jej nie skrzywdzisz, ale ona musi tutaj zostać. Gdy jest przy tobie Alice nie widzi jej przyszłości. Nie wiemy co się stanie. - tutaj głos zabrał dziadek.
- O co chodzi? - zapytałam
- Widzisz córeczko, tata Jacoba - Billy musi jechać do szpitala. Ostatnio nie czuje się najlepiej. I Jacob chce cię zabrać ze sobą. - spokojnie wytłumaczył mi tata.
- Czemu ja mam jechać? - spytałam Jacoba
- Hmm... Widzisz, to dziwne... - wydawał się być zakłopotany - No,
po prostu tak... Chciałem zabrać Cię na wycieczkę...
- Ciekawe, ciekawe - zamruczał pod nosem tata
Pod nosem cioci Rosalie usłyszałam coś w stylu "Lepszego kłamstwa nie mógł wymyślić?" Ale nie byłam pewna.
- Hmm... Chyba zostanę w domu... Muszę się zająć rodzicami... - powiedziałam.
- Hmm... No to szkoda... - wydawał się być smutny - Bello, mogę zabrać Nessie na spacer?
- Tia pytasz się Belli, bo wiesz, że ona Ci pozwoli - powiedział tata
- ale mnie to nigdy się nie spytasz?
- Dobrze niech Ci będzie - powiedział Jacob - Bello i Edwardzie czy mogę wziąć waszą córkę Renesmee na spacer? - próbował mówić z udawaną powagą.
- Macie pół godziny - powiedział tata - a jak się spóźnicie, to ty - wskazał palcem na Jacoba - masz zakaz wchodzenia do tego domu.
- Będziemy punktualnie - obiecał Jake
- Wejdę tylko na górę, po kurtkę - powiedziałam.
Weszłam szybko po schodach, szybko myknęłam do swojego pokoju i wzięłam pierwszą, lepszą kurtkę. Gdy zeszłam wiedziałam, że szykuje się pogadanka z Jacobem, żebym z nim pojechała. Tak... wywnioskowałam to z jego miny... Zawsze taką robił, gdy chciał mnie do czegoś przekonać. Ale tym razem postanowiłam, że się nie zgodzę. Zawsze się zgadzałam, gdy chciał, żebym pojechała do La Push, kiedy chciał mnie zabrać na wycieczkę do Port Angeles i nawet wtedy, gdy kazał mi iść na te potwornie nudne ogniska. Mama mówiła, że są one bardzo ciekawe i inspirujące. Do czego miały inspirować? Do tego jak zabić wampira? O nie, nie chciałam tego słuchać.
-"Tym razem nie będzie tak samo." - pomyślałam
- No to co, idziemy? - zapytał Jacob
- Tak, możemy iść - odparłam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz