Kiedy rano się obudziłam, zajęłam się zwykłymi porannymi czynnościami. Tamten dzień planowałam spędzić w domu i nigdzie nie chciałam wychodzić. Wyciągnęłam więc z szafy luźną koszulkę
i szare rozciągnięte dresy. Wiedziałam, że ciocia Alice mnie za to ochrzani, ale po co miałam się stroić, będąc w domu. Włosy splotłam w dobierany warkocz, by mi nie przeszkadzały. Z szafki wyciągnęłam batonik zbożowy i powoli zaczęłam go jeść. Jakoś dziwnie się czułam. A może to wyrzuty sumienia, że nie pojechałam z Jacobem? Możliwe... Chora na pewno nie byłam. Dziadek tłumaczył mi, że nie mogę zachorować. Gdy już zjadłam, zaczęłam ścielić łóżko. Nagle pod pościelą zauważyłam jakiś czerwony papierek. Okazało się, że to liścik. Na przodzie karteczki widniał napis "Do Renesmee" postanowiłam przeczytać go, zaraz po pościeleniu łóżka. Gdy już to zrobiłam, usiadłam i skupiłam się na czytaniu.
- "Droga Renesmee! Ja jestem już w drodze do szpitala. Wybacz, że się nie pożegnałem, ale nie chciałem Cię budzić. Tak smacznie spałaś. Mam nadzieję, że ta wizyta nie potrwa długo. Billy wspominał coś o tygodniu. Jeśli będziesz chciała się ze mną skontaktować, zadzwoń. Numer znasz. Do zobaczenia, wkrótce. Jacob" - oto taka była treść tego listu.
Nie wiem czemu, lecz gdy go czytałam, ścisnęło mnie w gardle i chciałam się rozpłakać. Nie umiałam zapanować nad łzami i się rozpłakałam. Po chwili na górę weszła mama. Pewnie usłyszała jak płaczę.
- Córeczko co się stało? - spytała
- Nic... Po prostu... Jacob zostawił mi liścik... i jakoś tak... zachciało mi się płakać.
- On też nie był szczęśliwy kiedy wyjeżdżał.
- Mamo wytłumaczysz mi coś? - zapytałam
- Zależy co, ale raczej tak - z uśmiechem odpowiedziała mama.
- Dlaczego Jacob tutaj ciągle przychodzi? Przez to za bardzo się do niego przyzwyczaiłam i tęsknie za nim.
- Oj coś się zdaje, że nie mi o tym z tobą rozmawiać. Razem z tatą, babcią i dziadkiem, ciocią Alice i Rosalie oraz wujkiem Emmetem i Jasperem, obiecaliśmy Jacobowi, że to on ci to wytłumaczy. Nie mogę.
- Ale ja muszę to wiedzieć jak najszybciej.
- Może zadzwoń do niego? I porozmawiaj z nim. Hmm...? - zaproponowała mama
- Zadzwonię wieczorem - powiedziałam bardziej do siebie niż do mamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz