czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział #10

- Ty... mnie... kochasz? - wydusiłam 
- Tak.
Przez dłuższy czas nie mogłam mówić, a powietrze łapałam zdawkowo i bardzo łapczywie. 
- Renesmee, powiedz mi, że nie uciekniesz stąd z krzykiem.
- Nie... nie ucieknę.
- Ufff, to dobrze. Ale co się dzieje?
- Choć, usiądziemy i ci to wytłumaczę.
- Dobrze, tam jest cień.
Przeszliśmy kawałek. Cały czas zastanawiałam się jak mam mu to powiedzieć. Może powiem to tak, a może inaczej?
- No to o co chodzi? - przerwał moje rozmyślania.
- No więc... Gdy cię nie było zrozumiałam, że jesteś dla mnie kimś ważnym. I kocham cię bardziej niż na przykład, wujka Emmeta czy Jaspera. Domyśliłam się, że jestem w tobie zakochana, ale nie myślałam, że ty we mnie też. Myślałam, że zwariowałam, przecież ty w końcu jesteś sporo starszy ode mnie.
- To nic. Pomyśl jak ja się czułem, gdy dowiedziałem się, że kocham kilkuminutowe dziecko.
- Ten świat nie jest normalny.
- Czy ktoś ci kiedyś obiecał, że świat jest normalny?
- Nie...
- Więc widzisz. Chyba musimy już wracać. Niedługo wrócą twoi rodzice i nas ochrzanią. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz